wtorek, 19 lipca 2016

Gra o tron George R.R. Martin

Spokój opuszcza krainę Siedmiu Królestw

Westeros panują rody, które pod ułudą jedności sprawują władzę. Jednak wystarczy tylko jeden impuls by cała ta konstrukcja pełna kłamstw i wzajemnej niechęci runęła. W krainie mroźnej północy, dzicy ludzie każdego dnia walczą o przetrwanie, a na plecach czują oddech zimnokrwistych potworów. Tętniące życiem Winterfell cieszy się ostatnimi chwilami spokoju. Na wschodzie zaś khalasar Dothraków przemierza morze traw, by ich Khal pojął za żonę ostatnią potomkinię królewskiego niegdyś rodu. George R. R. Martin stworzył wielowątkową rzeczywistość w której nie brakuje barwnych i skomplikowanych psychologicznie postaci. Rycerze i księżniczki w kompletnie nie cukierkowym wydaniu, mają dwie opcje: wygrać lub zginąć. Intryga goni intrygę, a magia jest tylko dodatkiem do niezwykle realistycznych politycznych zawiłości.
(…) – Powinniśmy wracać – nalegał Gared, kiedy las zaczął pogrążać się w mroku. – Dzicy nie żyją.
– Czyżbyś bał się zmarłych? – spytał ser Waymar Royce z cieniem uśmiechu na ustach.
Gared nie dał się sprowokować. Był mężczyzną w sile wieku, skończył pięćdziesiąt lat i widział już niejedno paniątko; większość z nich przychodziła i odchodziła.
– Zmarli to zmarli – oświadczył. – Nic nam do nich.
– Czy oni rzeczywiście nie żyją? – dopytywał się Royce. – Jakie mamy dowody?
– Will ich widział – powiedział Gared. – Jeśli on twierdzi, że oni nie żyją, to ja mu wierzę.
Will domyślał się już wcześniej, że prędzej czy później wciągną go do swojej kłótni. Pragnął jednak, by nastąpiło to później.
– Moja matka opowiadała mi, że zmarli nie mają głosu – wtrącił.
– Moja niańka mówiła to samo, Will – odpowiedział Royce. – Nie wierz w nic, co ci opowiadają przy piersi. Istnieją rzeczy, których można się nauczyć nawet od zmarłych. – Jego głos odbił się echem w pogrążającym się w mroku lesie.
– Przed nami długa droga – zauważył Gared. – Osiem dni, może dziewięć, a już zapada noc.
Ser Waymar zerknął na niego obojętnie.
– Codziennie zapada mniej więcej o tej samej porze. Gared, czyżbyś bał się ciemności? (…)

Brak komentarzy: